Bloger a dziennikarz

Internet zdecydowanie zmienił sposób odbioru mediów. Z jednej strony ułatwił dostęp do treści alternatywnych wobec mediów tak zwanego głównego nurtu, z drugiej strony dał szansę pokazać swoją wiedzę, szanse i talenty tym, których nigdy nie chciano jako autorów w mediach drukowanych. W dużej mierze dzięki blogowaniu ci, którzy mają ciekawą wiedzę i interesujące przemyślenia stali się bardziej poczytni niż niejedna branżowa gazeta. Jednak bloger to nie dziennikarz. Często brakuje mu warsztatu, wiedzy prawnej, ale szybko się uczy. Czy zatem bloger i dziennikarz to muszą być koniecznie dwie różne osoby?

 

BLOGER I DZIENNIKARZ – RÓŻNICE

Dziennikarz, żeby pracować w tym fachu musi być w tym po prostu dobry. Mieć fachową wiedzę w dziedzinie, którą się zajmuje, umieć tworzyć treści w sposób komunikatywny no i ma nad sobą sztab ludzi, którzy pracują na to, by jego tekst dało siei czytać. Bloger ma siebie. Jeśli pisze źle, jego teksty pozostaną złe.
Gazeta musi być prawnie zarejestrowana, jest najczęściej firmą, która płaci podatki, musi się utrzymać, musi utrzymać etaty pracowników. Gazeta, lub inne medium, ponosi odpowiedzialność wobec prawa, w tym prasowego.

Bloger bierze domenę za złotówkę, serwer za grosze, albo zakłada bloga na darmowej platformie. Odpowiedzialności zazwyczaj nie ponosi żadnej. Jedynie za to, co napisze. Wszak jego posty z grubsza powinny być zgodne z obowiązującym w kraju prawem.
Artykuł pisany na potrzeby mediów tradycyjnych jest komponowany trochę innym językiem, niż notka na blogu. Podlega innym, często bardzo wyśrubowanym rygorom. Takich ograniczeń nie ma i nigdy nie będzie miał autor bloga. Ta wolność to spora zaleta. Ale z wolności, jak ze wszystkiego, trzeba umieć umiejętnie i z rozwagą korzystać.

 

SŁOMIANY ZAPAŁ

Z licznych publikacji wynika, że 90% prowadzących blogi porzuca je w ciągu pierwszych 3 do 6 miesięcy. Jako przyczyny najczęściej podaje się brak chęci, czasu, pomysłów na posty. Ma to oczywiście swoje dobre strony. Ci, którzy się nie nadają do blogowania sami eliminują się z grona tworzących treści. Zamiast tworzyć coś bezwartościowego wracają do bycia konsumentami treści tworzonych przez innych. Nie ma w tym nic złego. Nie każdy bowiem nadaje się do bycia blogerem. Tak samo, jak nie każdy nadaje się do bycia dziennikarzem. Tak w mediach jak i w blogosferze są amatorzy, osoby, które są tam z przypadku jak również profesjonaliści i pasjonaci tego, czym się zajmują. Idealną sytuacją byłoby, gdyby zarówno w blogosferze jak i w mediach występował tylko ten drugi typ. Niestety tak nie jest. Blogosfera nie ma narzędzi kontroli – są nią sami autorzy i ewentualnie ich czytelnicy. W mediach tradycyjnych jednak ta kontrola jakości występuje na wielu etapach i jest raczej obowiązkowa.

 

WARSZTAT

Wiele blogów, których jestem bardziej lub mniej systematycznym czytelnikiem prowadzonych jest przez osoby, które nie mają zbyt dużej wiedzy o komunikowaniu się za pośrednictwem pisania. Nie mają żadnego warsztatu, który pozwoliłby im przelewać myśli w sposób komunikatywny na słowo pisane. W ich postach, tekstach często widać rodzaj pogubienia, mimo że autor wie mniej więcej, o czym pisze. Często zdarza się, że tekst nie ma składnej konstrukcji, dzięki której jego czytanie staje się przyjemne i wciągające. Bywa, że teksty blogowe to kilka mądrości z internetu poprzetykanych cytatami znanych ludzi albo nie mniej znanych szkoleniowców. warsztat dziennikarza i blogera. Do tego pogrubienie co drugiego słowa, blok cytatu, jakieś ukradzione z google zdjęcie i notka gotowa.

Oczywiście jest sporo blogerów, którzy piszą ciekawie, a ich teksty czyta się z przyjemnością. Rozumieją wagę prawa autorskiego, wiedzą na czym polega konstrukcja tekstu. Do tego są charakterystyczni i budują własną markę z godnym pozazdroszczenia uporem. Jednak to wyjątki, które (jak to wyjątki mają w zwyczaju) są nieliczne.

Dziennikarz, którzy nie umie napisać poprawnie artykułu, nie wie o czym pisze, korzysta z gotowych publikacji i sprzedaje jako swoje przestaje pracować w tym zawodzie. A najczęściej nawet nie zaczyna. Już na tym etapie jest eliminowany. To, czego bloger musi (jeśli chce) uczyć się od podstaw na własnych błędach, dziennikarz musi wiedzieć zanim przystąpi do działania

 

PRZEWAGA BLOGERA

Nie ma co się wymądrzać – internet jest największą siłą i ktoś albo potrafi wykorzystywać jego moc, albo nie. Blogerzy potrafią. Już sam fakt, że zakładają bloga coś może o tym powiedzieć. Oczywiście nie każdy się na tego blogera nadaje, ale jeśli jednak wykazuje jakieś talenty to ma szanse stać się dużo bardziej opiniotwórczym autorem niż niejeden dziennikarz.

Przede wszystkim bloger niemal tuż po opublikowaniu postu, artykułu (czy jak tam to nazwać) otrzymuje informację zwrotną w formie komentarzy czytelników czy to bezpośrednio na blogu, czy w mediach społecznościowych. Nawet, jeśli reakcja nie jest błyskawiczna, to jest bardzo szybka. Co więcej – ewentualne błędy w tekście mogą być natychmiast zauważone i poprawione, do czego przyczynia się właśnie grupa czytelników i sympatyków bloga a czasami także samego blogera. W mediach tradycyjnych nie ma takich możliwości, a na reakcję zwrotną trzeba czekać długo, jeśli w ogóle się pojawi. Teraz w dobie facebooka jest prościej, ale jednak mimo wszystko inaczej.

Niedawno na targach książki w Krakowie poczyniłem obserwację. Zazwyczaj w miejscach dużych wydarzeń jest wejście dla ludzi z biletami i dla mediów. Coraz częściej jest także specjalne wejście, nad którym widnieje napis „Blogerzy”. Tak też było na wspomnianych targach. To dobitnie pokazuje, jak liczącą siłą opiniotwórczą staje się ta grupa twórców sieciowych.

 

NIE TYLKO KASA

Bloger w sposób naturalny lub zamierzony buduje grupę czytelników, subskrybentów, sympatyków bloga. Internet daje fantastyczną możliwość na docieranie do nieograniczonej liczby ludzi ze swoim przekazem, jeśli tylko jest on sensowny a autor ma osobowość. Wymagania, przyznacie, niewygórowane, a korzyści, jakie z tego mogą płynąć, coraz częściej bywają bardziej niż satysfakcjonujące. Dobrze prowadzona polityka reklamowa, współpraca z markami, domami mediowymi, czy po prostu reklamodawcami innego typu, może zagwarantować blogerowi dostatnie życie przez wiele lat. Dziennikarz ze swojej opartej na wierszówce wypłaty raczej na taką przyjemność liczyć nie może.

Wartość zawsze bierze sie z pasji i autentycznego zainteresowania tematem, który dominuje na blogu. Zarówno czytelnicy jak i ewentualni mecenasi doceniają autentyczne emocje i szczerość autora. Jeśli tych cech brak, taki autor w krótkim czasie zniknie w odmętach blogowego niebytu. Błędem jest zakładanie bloga dla pieniędzy i rozmyślanie jak na blogu zarobić zanim napisze się na nim pierwsze zdanie. W takim przypadku najczęściej całość skazana jest na porażkę i lepiej pójść na piwo, albo pomalować paznokcie. Jeśli jako bloger masz pasje i z niej wynika twoja chęć prowadzenia twojego bloga – wtedy najczęściej będzie on ciekawy i z czasem twój entuzjazm przyciągnie kasę. Ale raczej nie myśl o tym 🙂

 

O blogerach i blogowaniu można pisać miesiącami a nawet latami. A nawet wtedy prawdopodobnie nie wyczerpie się tematu. Dlatego pozwólcie, że do tematu będę wracał i analizował dla Was fenomen publikacji w internecie na wiele różnych sposobów. A póki co zachęcam do komentowania lub innych reakcji na tą przydługą publikację 🙂

TAGI: blogmediawolne myślli