Winnica Patria

Polska nie była nigdy krajem winiarskim. A w każdym razie nie od czasów komuny. Teraz coraz więcej pasjonatów sztuki tworzenia wina próbuje znaleźć swoje miejsce i zmienić krajobraz najbardziej nasłonecznionych regionów naszego jakże prężnie rozwijającego się mocarstwa. Wiele winnic znajdziemy pod Zieloną Górą oraz, co ciekawe, w regionie krakowskim (prawie 300). Jednak Śląsk mało komu kojarzy się z uprawą winorośli i próbami tworzenia ciekawych win. Dlatego tak bardzo ciekawa i cenna jest winnica winnica Patria i jej właściciel, który potrafi zarażać swoją pasją i dobrym humorem. Winnice i właściciela znajdziecie w miejscowości Imielin niedaleko Mysłowic.

 

ODWAGA PIONIERA

Nie jest łatwo być pionierem na ziemiach, które w świadomości społecznej nie mają prawa rodzić wartościowych winnych owoców. A jednak właściciel podjął to wyzwanie. Na początku oczywiście było eksperymentowanie i popełnianie błędów. Jak w każdej branży. Od tego czasu minęło niemal 15 lat. W pobliżu znajdują się kamieniołomy wapienno – dolomitowe. A to daje bardzo dobre możliwości glebowe. Daje glebę pełna minerałów. A z kolei takie połączenie pojawia się potem w smaku winnych gron i w efekcie samego wina jako takiego. Początkowa niewiedza pozwoliła na odwagę w działaniu. Teraz po latach, jak sam przyznaje właściciel, gdyby wiedział z czym wiąże się prowadzenie winnicy być może nie zdecydowałby się na jej stworzenie. Ale udało się. Na szczęście było od kogo czerpać wiedzę. Książki i internet nie starczały, dlatego spotkania z innymi winiarzami pozwalały na budowanie winnej nomenklatury oraz nabywanie zarówno merytorycznych jak i praktycznych umiejętności.

 

NA ŚLĄSKU? A ZANIECZYSZCZENIE?

Zapytałem właściciela winnicy wprost o to jak wygląda specyficzny śląski klimat i jakość powietrza a więc i gleby i wód na to, co potem znajdujemy w butelkach. Okazało się, że na niemal każdym etapie prowadzone są w winnicy badania, aby pilnować jakości i czystości uprawy. Prześwietlane są liście, grona, gleba a także cały proces technologiczny tworzenia wina. Okazuje się, że winorośl czerpie z tak głębokiej warstwy gleby, że w takim miejscu jest ona już dokładnie przefiltrowana, to pokładowe jej warstwy, dzięki czemu ryzyko skażenia efektami działań człowieka i industrializacji jeśli w ogóle istnieje, to jest minimalne. W winie nie są wykrywane żadne metale ciężkie ani przekroczenia limitów. Potwierdzają to mocne kontrole. Dlatego picie wina z “Patrii” pozwala być pewnym, że mamy do czynienia ze zdrowym produktem.

 

JEDNAK DA SIĘ

Polskie wino z Imielina sprzedawało się najpierw za granicą. Dotarcie do polskiego klienta i polskich smakoszy okazało się wcale nie takie proste jak mogłoby się wydawać. Także tutaj zadziałała stara zasada “cudze chwalicie…”. Co prawda Patria posiada tylko 2 hektary, ale nawet z tak niewielkiego areału można uzyskać całkiem niezłą ilość wina. Właściciel przyznaje uczciwie: przepisy akcyzowe, podatkowe, prawne skutecznie zabijają winiarstwo, winnice i pasjonatów tego tematu. Z powodu tej zapory Patria nie ma w planach zwiększania hektarów – więcej upraw to w polskiej rzeczywistości bowiem więcej obciążeń, kontroli, problemów. Dopóki się to nie zmieni, polskie wino będzie miało pod górkę. Mimo to prawdziwi pasjonaci uparcie dążą do zaszczepienia winiarskiej kultury w spirytusowej, polskiej rzeczywistości.

Pierwszymi gośćmi byli goście spoza granic nie tylko województwa ale i kraju. Szukali i znaleźli. Podróżując w okolicach klasycznego śląska trafiali gdzieś na internetowych mapach na winnicę i zajeżdżali zobaczyć co to za ciekawostka. Gdy przybyli to wracali. I tak to się kręciło. Dopiero potem śladem gości spoza granic zaczęli podążać polskojęzyczni entuzjaści kultury winnej.

W Patrii znaleźli odmiany, które znakomicie sie czują w tej ziemii. Pomagają oczywiście minerały zawarte w dolomitowej glebie, a także cieplejszy odrobinę klimat niż na samej Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Niedaleki zbiornik “Dziećkowice” również stabilizuje lokalny mikroklimat.

 

CENNE GRONA

Fakty są takie, że w Polsce w większości przypadków nie produkuje się win masowych, raczej konfekcyjne, trafiające do restauracji lub sprzedawane bezpośrednio w winnicy. W polskiej rzeczywistości niestety wina nie mogą być tanie, raz z powodu obciążeń finansowych a dwa – dość niewielkich ilości wina uzyskiwanego ze stosunkowo niewielkich winnic. To na pewno nie wpływa korzystnie na decyzje zakupowe. Wszak w sklepach czy nawet na festiwalach wolimy wybierać te etykiety, które oscylują w granicach 20-30 zł i pochodzą z Gruzji, Chorwacji, Mołdawii czy krajów nowego świata. One wciąż, mimo potrzeby przebycia czasami wielu tysięcy kilometrów, potrafią być dwa razy tańsze, niż wina krajowe. Tu jest jeszcze wiele do zrobienia. Właściciel winnicy Patria mówi wprost – na sprzedaży win niemal nie zarabiamy. Raczej na degustacjach i tego typu spotkaniach pasjonatów. Polskie wino w Polsce jest towarem wciąż luksusowym, zamiast – tak jak ma to miejsce w wielu innych krajach – towarzyszem codzienności.

W Polsce wina białe wydają się być bardziej przewidywalne, łatwiej jest je “zrobić”. Czerwone są odrobinę bardziej wymagające, co nie oznacza, że nie da się ich zrobić. Odpowiedni dobór gron i długi czas leżakowania – oto klucze do udanego czerwonego wina w polskich warunkach. Zdecydowanie pomagają używane w “Patrii” nowe beczki od jednego producenta najlepiej z węgierskiego dębu no i czas. Najczęściej od 12 do 14 miesięcy. Czas, który trzeba dać winom, by potrafiły się otworzyć, pokazać coś ciekawego, co chwyci za serce konsumentów i smakoszy.

 

RYZYKO I NIEBEZPIECZEŃSTWA

W naszej szerokości geograficznej wcześnie przychodzą niskie temperatury. Nie sprzyja to w żaden sposób uprawie winorośli, pytanie zatem czy uprawianie jej nie tylko w Polsce ale i na Śląsku jest pomysłem na pewno gruntownie przemyślanym. Od 15 lat widać gołym okiem że pogoda w Polsce jest wysoce nieprzewidywalna. A jeśli tak, to czy może jednak warto zainwestować w tzw IceWine – czyli ultrasłodkie wino ze zmrożonych winogron w których zamykana jest cała słodycz winogron i z niego ekstraktowany jest dopiero napój winny wraz z całym zamkniętym w środku cukrem.

W “Patrii” powstawały takie koncepcje, jednak okazało się, że żeby tego typu próby się udały potrzebny jest dużo większy areał, dlatego w tej konkretnej winnicy nie znajdziecie win lodowych, a raczej tradycyjne o dużej kwasowości dla smakoszy, którzy potrafią zrozumieć i docenić taki wyrób. Nieprzewidywalność pogody powoduje bowiem, że w ciągu jednej nocy można stracić cały zbiór. Dlatego w naszych warunkach trzeba być podwójnie czujnym, ale…

To nie koniec ryzyk związanego z uprawą winorośli i produkowaniem wina. Mogą pojawić się choroby grzybowe lub wirusowe atakujące winne krzewy. Winorośl jest dość podatna na tego typu infekcje, dlatego prowadzenie takiej uprawy musi być prowadzona “czysto” bez chemikaliów. Jedyna interwencja zatem polega na odchwaszczaniu, przycinaniu i doraźnych działaniach, które zapobiegną chorobom rośliny.

Ptaki, a szczególnie szpaki – to kolejny wróg winorośli i twórców wina. Ochrona przed tym rodzajem problemu generuje kolejne koszty i kolejne działania. Tutaj nie ma mowy o półśrodkach. Wybrane metody walki ze szpakami muszą być skuteczne, w przeciwnym wypadku wszystkie starania o harmonijną i zdrową uprawę winnych krzewów mogą stracić sens i pogrążyć winotwórcę w smutku. Grupa szpaków czasami potrafi zdecydować o być albo nie być winnicy w danym roku.

Problemem może się także okazać winifikacja. Już zasadą w Patrii stało się, że co roku wina są odrobinę inne a ich powtarzalność czasami trudna do uzyskania. Wpływa na to wiele czynników, między innymi pogoda. Nie zawsze znakomita jakość owoców gwarantuje znakomite wino. Tu właśnie jest ważna wiedza i umiejętności winiarza by winnych gron i całorocznego zbioru nie zniszczyć, nie zmarnować.

 

JAKIE WINO?

Cóż, byłbym nieuczciwy mówiąc, że to wino, które jest neutralne smakowo i będzie smakowało każdemu. Tak nie jest. Wino w „Patrii” ma dużą, wyczuwalną kwasowość, która dla osób wychowanych na sklepowych „bezpiecznych” winach półsłodkich bez charakteru w którąkolwiek stronę może być zaskoczeniem.
Zdecydowanie nuty smakowe dostępne w butelkach, które możemy nabyć w winnicy trafią do konsumenta, który przeszedł już wiele doświadczeń z winem a w podróż swoją wyruszył jakiś czas temu. Prawdopodobnie charakter wina produktowanego w Patrii przypadnie do gustu restauratorom oraz tym z entuzjastów enoturystyki, którzy poszukują w winie osobowości, zdecydowania i stanowczości.

Jedno jest pewne – niezależnie od tego czy wybierzemy wino białe czy czerwone – w stosunku do zawartości kieliszków serwowanej w Patrii nie jesteśmy w stanie pozostać obojętni a wizyta w Imielinie na długo pozostanie w pamięci, a być może również każe nam do tego nieobojętnego smaku wrócić i rozlubić się w nim na lata. Czego Wam i właścicielowi winnicy „Patria” życzę.

 

KATEGORIE: PolskaEuropa
TAGI: ludziepasjasmakwinozapach