Słoneczna Sycylia

Na Sycylię wybierałem się przez kilka lat i zawsze coś stawało na drodze. W końcu, dopiero w 2025 roku udało się uciec z zimowej aury w Polsce, aby po krótkim, acz przyjemnym locie znaleźć się na sycylijskiej ziemi. Ziemi ciepłej, pachnącej pomarańczami i cytrynami, ale przede wszystkim pełnej słońca, wina i języka brzmiącego tak melodyjnie, jak to tylko możliwe. Miałem spore oczekiwania po tych wszystkich latach i nie zawiodłem się. Mimo, że eksplorowałem sycylijskie tereny w styczniu, to trudno było w to uwierzyć mając świadomość, jak ten miesiąc wygląda w naszym kraju. Mówi się, że „to nie Włochy, to Sycylia”. Postanowiłem sprawdzić, dlaczego. Moja pierwsza wizyta na Sycylii przebiegała przez wschodnią część wyspy.

 

SYCYLIA AUTEM

Wyspa kwitnących pomarańczy jest tak rozległa a loty tak skomponowane, że prawdopodobnie nie zdążysz zwiedzić wystarczająco dokładnie Sycylii podczas jednej wizyty. Lądując w mieście Katania warto wypożyczyć auto, dzięki któremu eksplorowanie sycylijskiego piękna będzie komfortowe i wygodne. Nie wyobrażam sobie bowiem siedzenia tylko w jednym mieści i jego okolicach albo poruszania się komunikacją publiczną. A jeśli myślicie o wypożyczeniu auta to warto dołożyć trochę i zapewnić sobie auto z pełnym ubezpieczeniem, bez potrzeby podawania danych karty kredytowej, czy depozytu. A jeśli auto może prowadzić każdy, kto się w nim znajduje i nie ma limitu kilometrów to jest to najlepszy wybór z możliwych. I ja taką opcję znalazłem. Co więcej, biuro firmy wypożyczającej auta znajduj się tuż przy lotnisku, bardzo blisko pasa startowego. Łatwo zapamiętać nazwę bo jej nazwa to „Catania Rent Car”, Całość załatwiłem w języku polskim, a wszystkie szczegóły pomoże Wam ogarnąć pani Magda (klik). Nie jest tanio, ale wynajmując u nich przestajecie się martwić czymkolwiek, bo auto ma pełne ubezpieczenie zawierające absolutnie wszystko, co możliwe. Podróżując autem możecie trafić na takie ciekawostki, jak opuszczony, lecz całkiem solidnie stojący zamek. Przy odrobinie dobrej woli i środkach na remont mógłby być siedzibą niejednego królewicza. 

 

NOTO

W drodze przez Sycylię trafiliśmy do ciekawej miejscowości Noto, która w 2002 roku trafiła na listę UNESCO. Przez znawców tematu jest uważana za symbol sycylijskiego baroku. Wielkie, zwaliste budynki, pełne przepychu i górujące nad wszystkim mogą sprawiać wrażenie przytłaczających. Kiedyś miasto leżało w innym miejscu, ale na skutek dramatycznych wydarzeń i w zasadzie zniszczenia go w całości zostało odbudowane w odrobine innej lokalizacji. Trzęsienie ziemi pod koniec XVII wieku zniszczyło bowiem całe miasto. Źródła historyczne mówią, że zginęła wtedy więcej, niż połowa mieszkańców. Na szczęście całość odbudowano i podróżując po Sycylii możemy oglądać Noto ciesząc się widokiem historycznych budynków.

Centralny punkt Noto to Piazza Municipio, który jest uważany za najpiękniejszy plac na Sycylii. Jest jednak zbyt wiele doniesień o najlepszych, najpiękniejszych i najbardziej wyjątkowych miejscach o różnych miastach i placach na tej wyspie, by takim opiniom wierzyć na słowo. Najlepiej przyjechać samemu i przekonać się osobiście. Na pewno jednak spektakularna jest katedra w centralnej części miasta – Cattedrale di San Nicolo pod wezwaniem św. Mikołaja z Myry. Słyszałem o niej wcześniej i faktycznie jest imponująca. Do katedry prowadzą ogromne szerokie schody. Co ciekawe, katedra wygląda odrobinę inaczej o każdej porze dnia, w zależności od tego, jak pada na nią słońce. Dla fotografów i filmowców jest to prawdziwa gratka.

 

Zwiedzanie sycylijskiego Noto ogniskuje się głównie i przede wszystkim na przemierzaniu głównej ulicy Via Corso Cittorio Emanuele. Nie poruszają się nią auta, więc można spokojnie spacerować i delektować się smaczkami, które co rusz pojawiają się przed oczami. A jest na co popatrzeć, ponieważ na stosunkowo niewielkiej przestrzeni miejskiej zgromadzono tak dużo masywnych, zbudowanych z ciężkiego kamienia budynków, że człowiek ma wrażenie, że ziemia ledwo je nosi. Warto zwrócić uwagę na Porta Reale, czyli bramę wejściową do tej najładniejszej, historycznej części miasta. Ciekawostką o niej jest fakt że w 1838 roku na całkowicie własny koszt markiz Cannicarao. Ma ona upamiętniać wizytę w Noto króla Ferdynanda II w Bouronu. Ciekawe co nawyrabiał markiz, że tak uhonorował króla na własny koszt…

 

AUGUSTA

Jeśli zdecydujecie się na podróż na południe, czyli w dół wyspy, to jedną z pierwszych wartych odwiedzenia miejscowości będzie urokliwa Augusta. Nie jest to miejsce, które tłumnie odwiedzają turyści, ale podróżnicy już tak. A warto zobaczyć tą nadmorską miejscowość z ciekawą latarnią morską oraz zatoczką wartą grzechu. Sama miejscowość Augusta powstała w 13 wieku. Trudno się więc dziwić że zachowało się sporo zabytkowych budowli, którym warto poświęcić chwilę czasu. Można na przykład odwiedzić były hangar lotniczy z czasów wojny światowej. Ale z ze wszystkich wartych odwiedzenia miejsc najbardziej zainteresowała mnie latarnia posadowiona na skale surowej tak, jak serce Twojej byłej. Jest w niej coś dekadenckiego i jednocześnie bezkompromisowego. Zobaczcie sami.

 

MARZAMEMI

To mała rybacka wioska, która obecnie pełni funkcje głównie turystyczne, a znajdziecie ją niespełna 15 kilometrów od najdalej wysuniętego na południe punktu Sycylii. Osada została założona już w X wieku przez Arabów. Wtedy nosiła nazwę Marsa al haman, czyli  „zatoka gołębi”. Niedawno, bo w 1993 roku Marzamemi posłużyło jako scenografia do filmu Gabriele Salvatores „Południe”. Od roku 2000 w miasteczku odbywa się międzynarodowy festiwal filmowy „Cinema di Frontiera”. Plac staje się wtedy jedną wielką, klimatyczną salą kinową.

Kiedyś w Marzamemi mieściła się legendarna już i niestety nieistniejąca tuńczykarnia. Ale o rodowodzie tego miejsca nie pozwala nam zapomnieć niemal wszystko wokół. Kolorowe detale, którymi ozdobione są budynki, molo, kołyszące się na wodzie łódki….  To wszystko sprawia wrażenie sielskości. Jednak największe wrażenie robi coś w rodzaju głównego placu otoczonego przez małe, parterowe budynki zbudowane z kamienia. Mury odbijają promienie przyjmując ich kolor, a wieczorami plac rozświetla się latarenkami.

To właśnie tam znajdziecie restaurację wyróżnioną przez Michelin. Niestety wszechobecna kultura „coperto” która każe płacić za sam fakt zajęcia miejsca siedzącego przy stoliku spowodowała, że nie skorzystaliśmy z usługi tego lokalu. Okazało się bowiem, ze w tym miejscu kawa kosztuje uczciwe 2,5 euro, ale fakt, ze usiądziesz przy stoliku już 4 euro. To jakiś totalny absurd. Wkurzyło to mnie i moich współtowarzyszy podróży do tego stopnia, że zdecydowaliśmy się pójść dalej w poszukiwaniu szczęścia i dobrej kawy.

Marzamemi mimo, że jest małe i spokojne powinno zdecydowanie znaleźć się na Waszej trasie, gdy znajdziecie się na wyspie. Możliwe, że to miejsce, jak żadne inne oddaje najmocniej klimat i urok Sycylii.

 

PACHINO

Tutaj udaliśmy się tuż po uczestniczeniu w fenomenalnym zachodzie słońca, który obserwowaliśmy z najbardziej wysuniętego na południe miejsca na Sycylii. Żegnając dzień z kieliszkiem przedniego, włoskiego wina w dłoni delektowaliśmy się przyjemnością obserwowania piękna natury.

Nocleg czekał na nas właśnie w miejscowości Pachino i muszę przyznać, ze był to jeden z najbardziej spektakularnych apartamentów, jakie mieliśmy okazję wynajmować na Sycylii. Trzy pokoje z ogromnymi łóżkami, duży i klimatycznie urządzony salon wraz z otwartą i równie dużą kuchnią robiły wrażenie. Do tego dwie niezależne łazienki oraz dwa ogromne balkony. A nocą widok z jednego z nich na pracującą latanię morską. No coś wspaniałego. Jeśli będziecie w tych okolicach, a zachęcam aby być, koniecznie skorzystajcie.

Wieczorem wybraliśmy się sprawdzić, jak prezentuje się Pachino i muszę przyznać, że po raz kolejny okazało się, że te małe i stosunkowo nieturystyczne miejsca mają swój klimat. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że miasteczko położone jest na pofałdowanym terenie i jego eksploracja wymaga pokonywania wzniesień pod różnymi kątami. 

 

CALTAGIRONE

Zaskakujące miejsce, które zostało wpisane na listę Unesco. Niezwykle klimatyczne, pełne antycznej architektury i budynków, które widziały wiele wieków. Prócz setki kościołów i spektakularnych, naprawdę bardzo klimatycznych budowli, miejscowość słynie z wyjątkowej ceramiki, która obecna jest w niemal wszystkich miejscach w całej Sycylii. 

Caltagirone należy podzielić na centrum religijne, w którym znaleźliśmy nocleg, oraz miasto świeckie (dolne). Łączą je stworzone z wulkanicznej lawy schody, które zdobione są ceramicznymi płytkami. Ulica, przy której się znajdują nazywa się Scala Santa Maria del Monte. Schody pną się w górę a jest ich aż 140. Wznoszą się one na około 50 metrów. Na płytkach, które zapewne zauważycie na schodach można zauważyć różne motywy, od rycerzy, po motywy religijne. Zawsze w maju na wspomnianych schodach odbywa się festiwal kwiatowy o nazwie „Infiorata”. Wazony z kwiatami ustawiane są wtedy w taki sposób, aby tworzyły różne wizerunki. My byliśmy w styczniu więc informuję o tym jedynie z kronikarskiego obowiązku.

Kiedyś Caltagirone było typowym królewskim miastem, stąd zapewne te pełne przepychu budowle, które musiały podkreślać wielkość i ważność królów. Warto mieć świadomość, że wiele z tych budynków jest teraz wykorzystywana w celach turystycznych i jeśli nie liczycie się funduszami, to możecie spać w wielkich królewskich łożach w niejednym miejscu do tego przystosowanym. My skorzystaliśmy jednak z budżetowej opcji i był to znakomity wybór, bo gospodyni naszego apartamentu okazała się być piękną młodą kobietą, która niegdyś miała partnera z Polski, dlatego będąc w sercu Sycylii przez chwilę mieliśmy przyjemność porozmawiać w rodzimym języku z uroczą włoszką. Miły i zaskakujący akcent, który pozostaje a pamięci na długo.

 

RANDAZZO

Jeśli powodem Twojej wizyty na Sycylii jest wulkan Etna i szukasz bazy wypadowej a jednocześnie spokojnego, dobrze skomunikowanego miasta z drogami pozwalającymi na dotarcie w pobliże Etny to zdecydowanie należy rozważyć przyjemne, spokojne i urocze Randazzo. Jest tam kilka ciekawych miejsc noclegowych, które pozwolą odpocząć przed wspinaczką na wulkan lub po wysiłku związanym z próbą jego zdobycia.

Warto podróżować w okolicach Randazzo, aby zobaczyć, jak wyglądają wioski w bezpośredniej bliskości Etny. Podczas gdy w innych miejscach domy budowane są z tufu lub cegły, tutaj podstawowy budulec stanowi kamień wulkaniczny. Kamień, który na różnych etapach historii aktywności Etny został wyrzucony z wulkanu. Gdy skała ostygnie, jest przez miejscowych rozłupywana na mniejsze fragmenty, obrabiana, a następnie wykorzystywana jako materiał budowlany. Tutaj nawet ogrodzenie jest zbudowane z takiej skały. To bardzo ciekawy przykład tego, jak lokalne społeczności korzystają z tego, co daje planeta Ziemia. 

 

SAVOCA

Savoca to mała miejscowość 20 km od Taorminy. Znana jest głównie z tego, że kilkadziesiąt lat temu Francis Ford Coppola zarejestrował tu kilka ważnych scen w celu ekranizacji „Ojca Chrzestnego”. Jest tu przede wszystkim stary i legendarny „Bar Vitelli”, gdzie na zacienionym tarasie można w nieśpiesznej atmosferze wypić kawę i skosztować jednego z drinków z tamtych czasów. Wrażenie robi też sącząca się w tle muzyka nawiązująca do ścieżki dźwiękowej z filmu, którego częścią ten lokal stał się podczas jego realizacji. Na wzgórze prowadzi stosunkowo długa i kręta droga, która kończy się blisko głównego placu – Piazza Fossia. 

Dziś Savoca w zasadzie niewiele różni się od miejsca, którą można zobaczyć w legendarnym filmie. Bez wątpliwości budynki są lekko odnowione, a sam Bar Vitelli zyskał dziką winorośl w formie naturalnej werandy. Są oczywiście sklepy z pamiątkami ale to w sumie wszystko. Cała reszta to po prostu małe, senne miasteczko, które bez wątpliwości ma swój klimat. Co więcej, jeśli staniecie plecami do opisywanego tu baru będziecie mieli wspaniały widok na pyszniące się w dole morze widoczne pomiędzy solidnymi wzgórzami. Dla każdego fotografa i filmowca jest to idealny, wręcz bajkowy kadr, którego również nie wolno przegapić. To jedno z tych miejsc, w których wystarczy być i cieszyć oczy pięknym, naturalnym widokiem. Tu wszystko się zgadza i w zasadzie spokojnie można tam zostać na noc.

Miejscowość zamieszkuje niespełna dwa tysiące osób i można tu poczuć la bella vita, czyli klasyczny klimat powolnej, leniwej codzienności. Savoca wzięła swoją nazwę od czarnego bzu, którego nazwa w sycylijskim dialekcie to „savucu”. Ten sam dziki bez znajdziecie również w herbie tej miejscowości.

 

TAORMINA I ISOLA BELLA

Wygląda na to, że Taorimina jest takim klasycznym turystycznym miejscem w maksymalnie negatywnym tego słowa znaczeniu. W zasadzie na jednej ulicy, do której trzeba się dostać pnąc się wciąż w górę skupiono wszystkie sklepy, sklepiki, biznesy największych światowych marek. Co prawda całość jest ulokowana w charakterystycznych dla całych Włoch, w tym Sycylii budynkach, jednak to wciąż celebracja komercji aż do przesady. Chyba nigdzie podczas tej podróży nie słyszałem tak często polskiego języka. Taormina to bowiem jeden z oczywistych wyborów dla najgorszego sortu turystów. Miejsce niewymagające włożenia jakiejkolwiek własnej inwencji, wysiłku w znalezienia czegoś uroczego i schowanego przed ciekawskimi oczami. Tu przyjeżdża każdy, komu nie chce się pomyśleć o podróżniczych smaczkach. Dlatego po krótkim, skropionym deszczem spaceru czym prędzej stamtąd uciekłem.

Po drodze niesmak złagodziła nieco wyspa tuż przed wjazdem do miasta – Isola Bella. Pozostawała ona w rękach prywatnych niemal do końca XX wieku. Wtedy to jej właściciel ogłosił się bankrutem i musiał sprzedać wyspę podczas aukcji. Właścicielem stał się region Sycylii przejmując tą Piękną Wyspę (tłumaczenie niemal dosłowne) na własność i oddając społeczeństwu. Jednak zanim się to wszystko wydarzyło, Isola Bella należała do Florence Trevalyan, czyli kuzynki królowej Wiktorii. Kilka lat później na wyspie kazano zbudować dom otoczonym uroczym ogrodem. Wśród jego roślin swoje miejsce znalazły tez wolne ptaki a nawet jaszczurki.

Z kolei w obecnych czasach Isola Bella jest rezerwatem przyrody. Korzystają z niego nie tylko turyści, lecz również endemiczni mieszkańcy tych ziem. Na wyspę można się dostać bowiem wąskim pasem ziemi. W okolicach sezonu turystycznego na plaży wokół wyspy są tłumy, ale w styczniu i miesiącach uznawanych na świecie za zimowe, na Sycylii nie ma zbyt wielu turystów, dlatego takie miejsce jak Isola Bella staje się komfortowym do zwiedzania miejscem pełnym spokojnego uroku. Mam wrażenie, że tutaj jak mało gdzie czujemy połączenie z przyrodą i wszystkim tym, co naturalne. Wyspę można odwiedzać przez cały rok, dlatego korzystajcie do woli. Wstęp na wyspę jest płatny, ale niewiele, bo tylko 4 euro. Istnieje możliwość zakwaterowania na wyspie, ale nie sprawdzałem szczegółów tej oferty.

 

KATANIA

Nigdy nie byłem zwolennikiem typowych miejskich okoliczności a szczególnie, gdy są to turystyczne miejsca. Tak jest właśnie w przypadku Katanii. Trafiliśmy do miasta w najlepszym momencie, bo nasz ostatni dzień na Sycylii był jednocześnie na największe święto na wyspie – festiwal świętej Agaty. Zginęła ona śmiercią męczeńską a po jej śmierci wydarzyły się nadnaturalne rzeczy. Polecam Wam zapoznać się ze szczegółami tej historii. Nie mieliśmy okazji wziąć udziału w festiwalu bo samolot już na nas czekał ale obserwowaliśmy przygotowania oraz fajerwerki z oddali. Co więcej, w mieście dostępne są ciasteczka w kształcie kobiecych piersi. Ich inspiracją jest właśnie historia o świętej Agacie, która straciła swoje piersi podczas tortur. Historia smutna i straszna ale ciasteczka niezwykle smakowite. Wybierając się na Sycylię nie pozostawajcie jedynie w Katanii, lub jej okolicach. To zwykłe miasto, jakich wiele, chociaż oczywiście, jak wiele włoskich miast pełne historii i spektakularnych budynków. Pamiętajcie, aby wypożyczyć auto i zobaczyć jak najwięcej tej pięknej wyspy. Zalane betonem miasta, jakakolwiek historia by za nimi nie stała, są tylko betonowymi miastami i niczym więcej. Katania nie jest wyjątkiem. Za to małe urocze mieścinki są.

 

CMENTARZE

Podróżując staram się odwiedzać lokalne nekropolie. To właśnie tam można często zobaczyć jak lokalni mieszkańcy celebrują swoich przodków i jaka w danym kraju panuje kultura w tym zakresie. W Sycylii i jak sądzę w całej Italii nagrobki różnią się od tych z naszej części Europy. Tutaj są to spektakularne budowle przypominające niewielkie domy, często bogato zdobione zarówno na zewnątrz jak i w środku. Chodząc pomiędzy nimi czułem się, jakbym spacerował po niewielkim, cichym miasteczku. Podobnie jak inne historyczne budowle w całym włoskim kraju, również miejsca wiecznego spoczynku i ich wygląd korespondują architektonicznie ze stylem budowy obecnym w całym kraju. Takiego cmentarza do tej pory jeszcze nie spotkałem nigdzie. Warto odwiedzić mijane nekropolie na Sycylii, aby się przekonać jak zupełnie inaczej podchodzą tu do tego tematu.

 

CERAMIKA I MURALE

Na całej wyspie znajdziecie ceramikę zarówno w klasycznej formie różnych naczyń i zestawów stołowych, jak również w innych, bardziej zaskakujących formach. W Caltagirone ceramiczne płytki zdobiły sławne schody oraz jeden z mostów, po którym spacerowaliśmy eksplorując piękne widoki i historyczne budynki miasta. W Marzamemi budynki lokalnych mieszkańców zdobione są płytkami ceramicznymi informującymi pod jakim adresem się znajdujemy. Są miasta na Sycylii, w których nawet znaki z nazwami ulic oraz obowiązkowo numerami budynków są stworzone z pięknie przygotowanych ceramicznych elementów.

Jednak chyba najbardziej zaskakujące była niewielka rybacka miejscowość w pobliżu Monumentu Umarłych Poetów. Sam pomnik, który był naszym celem okazał sią nieciekawą, zaniedbaną, zwalistą, zupełnie niepoetycką konstrukcją. Natomiast ściany drogi która do niego prowadziła zaskoczyła, albowiem były niemal w całości pokryte ceramicznymi płytkami opowiadającymi historię tego miejsca oraz przestrzegającymi przed ludzką bezmyślnością ingerującą w morski ekosystem. Niewielkie, ukryte przed ludzkim wzrokiem miasteczko Torremuzza, w którym spotkaliśmy może z pięć osób. Właśnie dla takich miejsc i takich odkryć podróżuję. Czasami warto nadłożyć drogi, żeby odkryć prawdziwe smaczki.

 

Gdy zejdziecie z utartych, turystycznych szlaków znajdziecie również piękne, wręcz artystyczne murale, na które aż chce się patrzeć. Wiadomo – całe Włochy to kraj znany z różnego rodzaju sztuki. Głównie tej wysokiej – na przykład operowej. Jednak sztuka uliczne tutaj także występuje na wysokim poziomie, pozwalającym na delektowanie się nią i przystanięcie chociaż na chwilę, by docenić talent nieznanego nam utalentowanego człowieka, bez wątpienia artysty. 

 

ETNA

Największy i jedyny aktywny wulkan na Sycylii nie był co prawda celem podróży samym w sobie, jednak jego majestatu nie można było pominąć. Szczególnie, że – jak się okazało – kilka dni po naszym powrocie do kraju Etna znowu się przebudziła pokazując swoją moc i niebezpieczną siłę. My jednak przyglądaliśmy się wulkanowi z pewnego oddalenia, co nie przeszkodziło nam ująć jego ogromu w obiektywie.

 

NATURA NA SYCYLII

Ale Włochy, a szczególnie Sycylia to piękna natura i wspaniałe widoki. Zewsząd tu blisko zarówno do gór i wzniesień,  jak i do morza. Natura jest tutaj spektakularna i jeżeli w tym wpisie nie przekonało Cię nic, by odwiedzić Sycylię, to widoki pięknej przyrody nie pozostawią już żadnych wątpliwości:

 

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że na Sycylię jeszcze wrócę, Być może nie raz. To miejsce które potrafi zachęcić i przywiązać do siebie. Jest trochę jak kobieta. W większej dawce potrafi zmęczyć a nawet wkurzyć, ale lubisz do niej wracać. Sycylia ma wszystko, co trzeba. Spektakularną przyrodę poza miastami, a w miastach robiące wrażenie budowle ociekające wręcz historią. Ma ogromne sady pomarańczowe i cytrynowe dostępne wprost z ulicy. Ma wybrzeże i linię brzegową, która gwarantuje piękne widoki na morze a przede wszystkim spektakularne zachody słońca. Ma w końcu wspaniałą, włoską, sycylijską kuchnię i oczywiście znakomite wino. Sycylia ma też ludzi, którzy bywają różni ale w większości to urocze, uśmiechnięte osoby. Ludzie są najważniejsi, albowiem mogą sprawić że Wasz wyjazd będzie niezapomniany lub będzie porażką. Sycylia ma oba te typy. Ale przede wszystkim Sycylia ma swój wulkan, Etnę, który potrafi być kapryśny i pluć lawą zaskakująco często. Dlatego twierdzę, że to wyspa kompletna, która ma absolutnie wszystko. Z tego powodu podróż na Sycylię jest koniecznością. 

KATEGORIE: EuropaPodróżeSycyliaWłochy