Nieoczywista Mołdawia

Do Mołdawii tanie linie lotnicze uruchomiły jakiś czas temu stosunkowo niedrogie loty, zachęcając tym samym podróżników do poznawania tego nieoczywistego i zaskakujacego na wiele sposobów kraju. Mołdawia bowiem to kraj, który gdyby był kobietą, to na fejsie ustawiłbyś z nią status „to skomplikowane”. Z jednej strony zachwyca fenomenalną przyrodą i niezwykle pięknymi kobietami, a także wspaniałym winem, a z drugiej strony nie pozwala się dogadać w języku zrozumiałym dla większości. Przyjrzyjmy się zatem w detalach wadom i zaletom tej bez wątpienia ciekawej, mołdawskiej części świata

 

PIERWSZE WRAŻENIA

Lądując na niewielkim lotnisku 30 minut jazdy busem od centrum mołdawskiej stolicy, czyli Kiszyniowa nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Na lotnisku wymieniłem kilka euro, w celu zakupu biletu na busa oraz kupiłęm kartę sim. Warto nabyć taką kartę, ponieważ koszt za 100 GB transmisji danych wynosi około 30 zł i działa od razu po włożeniu karty do telefonu. Do Kiszyniowa dojedziecie busem numer 30 wprost spod terminalu. Warto skorzystać z tej opcji, ponieważ bilet kosztuje 6 lejów, czyli niewiele ponad 1 zł. Nie ma podziału na strefy. Wchodzisz do busa i wzrokiem odnajdujesz osobę, która sprzedaje bilety z wielkiego rulonu z biletami. Czasami bedzie trzeba podać pieniądze przez współpasażerów i tą samą drogą otrzymać bilet. Urocze. 

Przez środek Kiszyniowa przebiega długa, dzieląca stolicę Mołdawii na pół, ulica, zwana przez lokalnych bulwarem o nazwie Dacia (tak jak to auto). Tuż przy niej znalazłem nocleg. Mimo, że ruch jest tam duży to nie jest to bardzo problematyczne. Akurat w czasie mojej wizyty tą właśnie ulicą przez cały czas w jedną i drugą stronę jeździła karetka pogotowia wydając dźwięki które zazwyczaj towarzyszą poruszaniu się takiego pojazdu. Po kilku dniach zaczęło to być drażniące. No ale to główna ulica.

 

Zdziwiło mnie również, że od pierwszego dnia mojej wizyty na każdym skrzyżowaniu, przystanku, niemal wszędzie byli obecni przedstawiciele policji i innych służb porządkowych. Najpierw pomyslałem, że Mołdawia ma problem z bezpieczeństwem, co wzbudziło mój spory niepokój, gdyż w sieci czytałem że Mołdawia jest bezpiecznym krajem. Szybko zapytałem jednak jednego z policjantów, skąd taka ich ilość i po jakimś czas (bo niestety mołdawska policja nie mówi po angielsku) i dowiedziałem się, że w dniu mojego lądowania Kiszyniów odwiedzał będzie prezydent Rumunii, kraju z którym Mołdawia jest mocno związana. Dość powiedzieć, że językiem powszechnie używanym w Mołdawii jest właśnie język Rumuński. Skomplikowane zaszłości historyczne są bowiem mocno widoczną codziennością w Mołdawii, co sprawia, że ten kraj jest nieoczywisty i skomplikowany. Stąd tytuł rej krótkiej relacji.

 

MOŁDAWIA W DRODZE DO CYWILIZACJI

Trudno oprzeć się bowiem wrażeniu, że Mołdawia nie oczekuje podróżników oraz turystów i nie jest przygotowana niemalże pod żadnym względem na turystów, którzy rozpoczęli eksplorację tej części świata. Niemal nikt nie mówi po angielsku, włączając w to młodych ludzi, sprzedawców w sklepach czy kelnerów w restauracjach, a także osób wynajmujących mieszkania czy pokoje. Mój host nie znał zupełnie języka angielkiego, a jedyne osoby, które nim operowały to byli goście jego nieruchomości, z którymi komunikował się za pośrednictwem aplikacji tłumaczacych. I to było jedno z wielu zdziwień, które przeżyłem już pierwszego dnia w Mołdawii. 

Na stosunkowo niewielkim obszarze jak na stolicę tego zaskakującego kraju znajdziecie sporo budynków, które swoją świetność miały w latach 70 i 80-tych. Również przy głównej, reprezetacyjnej ulicy tego miasta. Zastanawiałem się czemu tak jest, albowiem zapewne powodem nie jest brak pieniędzy na remont elewacji… Zacząłem podejrzewać, że powodem takiego stanu rzeczy może być po prostu nie przykładanie wagi do takich rzeczy, które jednak w naszej części świata wydają się już istotnym elementem estetyki i architektury. W Kiszyniowie do tej decyzji władze tego kraju prawopodobnie muszą jeszcze dojrzeć.

 

Im dłużej przebywałem w Mołdawii tym wyraźniej zaczynałem wręcz fizycznie czuć sowiecką przeszłość tego kraju, ze wszystkimi wynikającymi z niej konsekwencjami. Brak chęci nauki języków, czy sowiecka, nie odnawiana architektura tylko to wrażenie potęgowały. Są bowiem kraje, takie jak Polska, które jednak w sposób zauważalny robią duże kroki do przodu. Nawet mimo nieudolnych od dziesięcioleci, pełnych nienawiści do ludzi władz naszego kraju. Oczywiście dużą rolę w tym odgrywa obecność Polski czy innych krajów bałtyckich w Unii Europejskiej i fundusze na rozwój z niej płynące. Mołdawia nie miała tyle szczęścia by znaleźć się w tej wspólnocie, nawet mimo wszystkich jej przypadłości. Podczas wizyty prezydenta Rumunii mieszkańcy Mołdawii z sympatią ale stanowczością skandowali hasła żadające działań władz obu krajów zmierzących do akcesji do UE. Ale póki co nie widać, żeby miało się to wydarzyć. W takich chwilach człowiek zaczyna doceniać, jak wiele, jako Polska mieliśmy szczęścia i jak dużo drogi pokonaliśmy od 2004 roku (gdy weszliśny do UE), przyglądając się różnicy, czy wręcz przepaści, która dzieli kraje należące do wspólnoty europejskiej od tych, które wciąż pozostają pod wpływem mocy ze wschodu. 

 

JAK PORUSZAĆ SIĘ PO KISZYNIOWIE

Jak wiecie, najbardziej lubię wypożyczyć auto i poruszać się po kraju, który odwiedzam mając wolność i pełny bak. Jednak taka impreza najczęściej jest związana ze sporymi kosztami. Tym razem byłem w Mołdawii solo i krótko, dlatego zdecydowałem się na wybór komunikacji publicznej. W stolicy Modławii najwygodniej będzie poruszać się trolejbusami, czyli takimi busami z pantografem. Są tam też oczywiście busy spalinowe, które przywiozą was z i na lotniko czy zawiozą w bardziej odległe miejsca poza centrum stolicy. Marszrutki, czyli niewielkie busy pamiętające jeszcze lata 90-te, którymi można wybrac się na przykład do Tyraspola w Nadniestrzu, winnicy Milesti Mici oraz wielu innych miejsc, znajdziecie tuż przy wielkim targu w centralnej części miasta. To tam będą czekały na nas niewielkie busy z wypisanymi nazwami miast docelowych. 

Nieoczywista Mołdawia - dworzec autobusowy

Nieoczywista Mołdawia

W Mołdawii miesiące letnie są bardzo gorące, a temperatury potrafią sięgać więcej niż 30 stopni. Natomiast te wszystkie busy zwane marszrutkami, które czekają na Was na tym sporym dworcu blisko targu nie mają klimatyzacji. A w każdym razie mi żaden z klimatyzacją się nie trafił. Jedyne okno w busie ma zazwyczaj otwarte tylko kierowca. Jeśli zatem nie przepadasz za duchotą i upałem oraz poczuciem gotowania się w blaszanej puszce, strategicznie dobrym posunięciem będzie szybkie zajęcie miejsca tuż za kierowcą. Wadą takiego rozwiązania jest mało miejsca na nogi. Szczerze mówiąc, jeśli podróżujesz z przyjaciółmi zdecydowanie polecam wynajęcie auta i podróżowanie po Mołdawii w sposób wygodny i cywilizowany. Marszrutki mają swój urok, ale tylko wtedy, gdy są używane w miesiącach innych niż letnie.

 

WINNICE W MOŁDAWII

Mocny punkt Mołdawii to bez wątpienia wina. Tworzone od pokoleń, ze znawstwem i miłością. Wina, które po prostu smakują dobrze. Niezależnie, czy kupisz je bezpośrednio w winnicy, czy w plastikowej butelce stojącej na dolnej półce w sklepie. Aby zrozumieć, skąd biorą się tak dobre wina warto odwiedzić najbardziej znane winnice – Milestii Micii oraz Cricova. Wbrew temu, co możnaby podejrzewać, te winnice różnią się od siebie niemalże wszystkim. Oczywiście obie są pełne winnych podróżników i zwykłych turystów, jednak są zupełnie różne w podejściu do prezentowania swojej winiarskiej aktywności. 

Milestii Mici
Ta winnica mieści się wśród natury, w ciszy i spokoju. Jest taka swojska, przyjemna i przyjazna niczym wizyta u znajomego, który ma dom z fajnym ogrodem a w nim różne przyjemne rzeczy do oglądania i smakowania. Już przed wejściem na rozległy teren winnicy zobaczysz wielkie flagi pośród wielkich beczek. To tworzy klimat jeszcze zanim dotrzesz do samej winnicy. Już na miejscu spotkasz więcej fajnych zaskoczeń, takich jak fontanna z wielkimi kielichami i lejącą się do nich wodą w kolorze białego i czerwonego wina. Muszę przyznać, że wygląda to fenomenalnie. Widać, że właściciele winnicy wiedzą, czym jest marketing i jak sprawić, by w dobie apartów w telefonach ludzie odwiedzający to miejsce przywieźli wiele pięknych, fotograficznych wspomnień. 

 

Jeśli zamiersz odwiedzić winnicę, dobrze jest wcześniej zarezerwować miejsce na tzw wine tour, który odbywa się za pośrednictwem elektrycznych pojazdów, które są rodzajem wagoników. Nie jest to obowiązkowe, ale wiele ułatwia. Jak przyszedłem jednak bez rezerwacji i dzięki ogromnej uprzejmości Pań z działu marketingu tej pięknej winnicy mogłem dołączyć do zorganizowanej grupy. Wraz z bardzo kompetentnymi i profesjonalnymi przewodnikami podrózując po podziemiach wypełnionych historią i butelkami poznałem zarówno historię tej konkretnej winnicy, jak również wina, które jest tam wytwarzane. Mogę zapewnić, że podczas tej wizyty, która trwa nie mniej, niż godzinę napotkasz tam kilka zaskoczeń. Butelki składowane są pod ziemią, w kamiennych tunelach, które zapewniają stabilną temperaturę sprzyjającą dojrzewaniu szlachetnych gatunków wina. Już od samej jego ilości zaczyna boleć głowa. A gdy pełen fachowej wiedzy, mimo młodego wieku, przewodnik zaczyna opowiadać o tym co można zobaczyć wewnątrz winiarskich piwnic, to głowa puchnie od wiedzy coraz bardziej. Dodatkowo, gdy przyjedziesz do Mołdawii i odwiedzisz winnicę w okresie letnim, wnętrza przyniosą kojący chłód, do którego ciało stosunkowo szybko się przyzwyczaja. Warto jednak zabrać ze sobą bluzę z długimi rękawami, gdyż osoby szczupłe i wrażliwe na chłód mogą z tak nagłą zmianą temperatury mieć problem.

 

Pakiety cenowe wycieczek do wnętrza winiarni w Milestii Micii zawierają w sobie zarówno degustację najlepszych win tworzonych i oferowanych w tym miejscu, jak również butelkę wina musującego w ramach podarunku i podziękowania za wizytę w winnicy. Można jednak dogadać się ze sprzedawcami i zrezygnować z tych przyjemności na rzecz niższej ceny. Tylko, czy warto to robić? Jeśli odwiedzasz winicę to warto poczuć ją wszystkimi zmysłami – wzrokiem, zapachem no i oczywiście smakiem. Nie od dziś wiadomo – szczególnie entuzjastom winiarskiej kultury – że mołdawskie wina są jednymi z najlepszych w tej części Europy. Wina tworzone pod szyldem Milestii Mici tylko potwierdzają tę opinię. Są łagodne, wyważone, ale jednocześnie pełne charakteru. Ich obecność bez wątpliwości będzie znakomicie podkreślać smak zarówno wykwintnych jak i codziennych potraw. Bez wątpliwości stanie się towarzyszem pełnych życzliwości spotkań z przyjaciółmi, które zapewne będą obfitować w opowieści z dalekich i bliskich podróży. To wino po prostu dobrze smakuje i pije się je z przyjemnością. Bez trudu wybierzecie coś pasującego pod Wasze gusta, choć ja sugeruję żeby zawsze było to wino wytrawne. Albowiem tylko takie jest godne miana wina jako takiego. 

 

Cricova
To winnica po drugiej stronie Kiszyniowa w miejscowości o tej samej nazwie. Dużo bardziej surowa i dużo mniej przytulna, niż opisywana powyżej. A moze tylko ja odniosłem takie wrażenie? Cricova stała się legendarna, gdyż w jej piwnicach swoje wina składuje wiele znanych osób, których twarze możecie zobaczyć na zdjęciach. Są tam przedstawiciele naszej klasy politycznej w tym pan o imieniu Tusk, jak również znane osobistości świata kultury, sztuki i polityki wielu krajów. Od razu jednak zaznaczę, że do sekcji, w której znajdują się wina sławnych ludzi wycieczki nie są  prowadzone, zapewne aby wina nie zostały zniszczone. 

Podobnie jak Milesti Micii, tak i tutaj przyszedłem z zaskoczenia, bez wcześniejszej rezerwacji. Warto wiedzieć, że o godzinie 10 każdego dnia można skorzystać z tańszej niż standardowe wycieczki po tej winnicy. Wycieczki wykluczającej degustację wina, choć conieco spróbujecie w sali kinowej. Warto więc pojawić się tam wcześnie, by z takiej opcji skorzystać. Wycieczka z ograniczeniami w przeliczeniu na polską walutę kosztuje niecałe 50 zł. 

Po zajęciu miejsca w wagoniku jesteśmy wożeni po wnętrzu winiarskich piwnic, których ilość skrzyżowań i rozgałęzień, podobnie jak w poprzedniej winnicy, przyprawia o zawrót głowy. Ilość butelek, które mijamy czekających na swoich klientów i swój czas jest ogromna. Wciąz produkowane są jednak kolejne butelki. Żaden zbiór wina nie może się bowiem zmarnować. Biorąc pod uwagę jakośc mołdawskich win, nie sądzę, aby było ryzyko zmarnowania. 

Winnica Cricova postawiła na zupełnie inny rodzaj prezentowania swoich zalet. Tutaj część pracy zamiast przewodnika wykonuje stworzona pośród winiarskich piwnic sala kinowa. Każda grupa jest tam przywożona w celu pokazania filmu o historii winnicy i wszystkim, co z nią związane. Do seansu otrzymujemy kieliszek wina, który pozwala nam trochę bardziej zrozumieć, co widzimy na ekranie. Takie kino 4D. Szczerze mówiąc wole miec do czynienia z człowiekiem, który opowiedziałby mi to samo swoimi słowami, ale rozumiem także, że dla przewodnika po winnicy emisja filmu daje odrobinę wytchnienia. Nie jest to jednak mój klimat i dużo bardziej podobał mi się pomysł na opiekę na grupami pasjonatów wina w Milestii Mici. 

 

W winnicy Cricova pod ziemią a w zasadzie we wnętrzu góry,w której została ona umieszczona, znajdziemy wiele pomieszczeń do specjalnych zadań, w tym sale konferencyjne, bankietowe a nawet salę morską, zaaranżowaną na wnętrze statku, który być może w odległych czasach transportował Mołdawskie wino po świecie. Widać, że Cricova, prócz legendy, która jest z nią związana, postawiła na dużo bardziej turystyczne podejście do prezentacji swoich winiarskich walorów. Dla podróżników chcących tylko „zaliczyć” to miejsce zapewne nie będzie to wadą ani problemem. Ja jednak wolę, gdy w tematach winiarskich widać włożone serce i pasję do tego, co z winem związane. Winnicę Cricova chyba przerosła ich popularność i postawili na rodzaj automatyzacji podczas pokazywania swojej winnicy gościom, turystom i podróżnikom.

Ale był też jasny i przyjemny element wizyty w tym miejscu. Podczas podrózowania po wnętrzu winiarskich piwnic w winnicy Cricova poznałem ciekawego człowieka z dalekiego Singapuru podrózującego po Europie, z którym rozmowa okazała się fascynującym doświadczem. Chociażby z tego jednego powodu warto było dojechać na 10 rano do winnicy Cricova. Drugim powodem są oczywiście wina. Charakterne i delikatne zarazem, czerwone i białe, musujące i bez bąbelków. Ale wszystkie zrównoważone i dojrzałe. Widać, że fachowcy winiarze w tym miejscu znają się na swojej pracy i nie są tam z przypadku. Zapewne wieloletnie doświadczenie pozwala im każdego dnia utrzymywać stały, wysoki poziom produkcji tego szlachetnego trunku. 

Oczywiście winnic w Mołdawii jest dużo więcej. Potrzeba jednak również więcej czasu aby odwiedzić je wszystkie. Dlatego być może uda się to przy kolejnej okazji, jeśli taka nastąpi.

 

SMAKI MOŁDAWII

Nie ma co udawać. Smaki Mołdawii nie są spektakularne. Opierają się jednak na naturalnych, zdrowych i świeżych produktach, które możemy kupić zarówno przy drogach jak również na większych (Kiszyniów) i mniejszych (inne miasta i wsie) placach targowych, albo bezpośrednio u gospodarza. Wyróżnić tutaj trzeba znakomite, lekko słone białe sery, których świeżość i mleczność powoduje, że są niezwykle smaczne. A jeśli dodamy do nich pełne słońca warzywa i zioła stanowi wspaniałą podstawę zdrowego i sytego posiłku. 

Mołdawia w okresie letnim charakteryzuje się nieprzyzwoicie wręcz temperaturami, a to z kolei powoduje, że owoce, warzywa, winogrona i inne dary ziemii udają się bardzo dobrze. Są smaczne, dorodne i soczyste, pełne smaku i wypieszczone słońcem. Podobna sytuacja ma miejsce w wielu innych słonecznych krajach, na przykład na południu Europy, czy Bałkanach. Jednak i Mołdawia nie ma się tu czego wstydzić. Spójrzcie na te sery i stragany uginające się wręcz pod lokalnymi darami ziemii, owocami i warzywami.

 

Warto odwiedzać lokalne targowiska, bo tam spotkamy to, co najbardziej autentyczne. W powyższejj galerii zobaczycie świeże gorące wypieki, naturalne miody i oliwy ale także rzadko u nas widywaną panią, która oferuje wodę z sokiem. To robi prawdziwy klimat tego miejsca. Mieszkańcy Mołdawii zapewne nie są przesadnie majętni. Dlatego będąc w krajach, które na skutek zmian historycznych miały mniej szczęcia, niz my wspierajmy ich swoimi pieniędzmi kupując bezpośrednio od gospodarzy sery, warzywa, owoce, wina i inne naturalne wyroby.

Ale oczywiście stolica Mołdawii obfituje również w restauracje, w, tym takie, które oferują potrawy przedstawiane w menu jako lokalne. Gdyby sądzić tylko po prezentowanym w nich menu trzeba przyznać, że kuchnia Mołdawii nie jest jakoś szczególnie bogata i opiera się na leguminie, zwanej u nas mamałygą z różnymi dodatkami. Mamy tu też dostęp do ryb, słoniny oraz wszelkiego rodzaju zup z wkładką mięsną lub bez. Zupy wypełnione są najczęściej kapustą i ziemniakami lub podobnymi smakami. Są smaczne, ale do naszego żurku czy grochowej jest im bardzo daleko. Ale będąc na miejscu nie szukamy polskich, lecz mołdawskich smaków. Zobaczcie więc, czym miałem okazję się raczyć podczas tych kilku dni na mołdawskiej ziemi. Kuchnia prosta to kuchnia smaczna. Pokazały nam to Włochy, pokazała także Albania.

 

 

Po krótkiej wizycie w stolicy Mołdawii i jej okolicach mam wrażenia i uczucia zdecydowanie mieszane. Z jednej strony widzę ograniczenia tego kraju, w tym jego stolicy. Z drugiej jednak strony widzę ogromhy potencjał tego miejsca na świecie. Jestem bowiem przekonany, że jeśli władze Mołdawii dostrzegą w końcu możliwości turystyczne, jakie daje ich kraj, to prawdopodobnie odniosą duży sukces i powita wielu gości z całego świata. Dzieje się to po części już dziaiaj, ale z dużymi ograniczeniami. Potrzeba dużo czasu, sporych nakładów oraz zmiany mentalności, w tym edukacji językowej. Jeśli mieszkańcy Mołdawii,  w szczególności stolicy, zdecydują się na rozpoczęcie nauki języka angielskiego, by móc komunikować się z turystami i podróżnikami, da im to okazję do rozwoju, zarówno własnego jak również ogólnokrajowego. Na pewno ważna jest w tym procesie rola władz państwowych oraz ich resortów edukacyjnych. Oczywiście w Mołdawii byłem zbyt krótko, aby poznać dokładnie cały kraj i zdobyć jeszcze więcej wiedzy o nim. Do takiego zwiedzania najlepiej nadaje się wynajęte na miejscu auto, którego tym razem nie posiadałem. Stąd moje wrażenia mogą być niepełne, jednak mimo to zdecydowałem się nimi z Wami podzielić. Linie lotnicze zobaczyły potencjał w Mołdawii. Najwyższy czas, aby władze tego kraju również go dostrzegły.

 

ZOBACZ RELACJĘ WIDEO Z PODRÓŻY DO MOŁDAWII I NADDNIESTRZA

 

KATEGORIE: EuropaMołdawiaPodróżesmaki świata