Etat? Nie, dziękuję!

Pracowałem na wiele sposobów i na różnych stanowiskach. Szukałem tego, w czym będę dobry a przy okazji poznawałem ludzi, którzy dokonywali różnych zawodowych wyborów. Zdobywałem doświadczenia, przeprowadzałem tysiące rozmów. Wszystko po to by upewnić się, że etat jest prawdopodobnie jednym z najgorszych rozwiązań nawiązania stosunku pracy. Dziwisz się jak można tak sądzić? Za chwilę przestaniesz.

Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę że ludzie są różni, jedni nie mają odwagi i ambicji i wolą wyjść rano do pracy i wrócić o 16 by zająć się swoimi sprawami. Nie ma w tym nic złego. Jednak już sam wybór pracy etatowej przynosi w mojej opinii sporo kosztów i wad, które, gdy o nich pomyślimy, wydają się dość oczywiste i każą się zastanowić nad sensem takiego wyboru.

 

NABICI W ETAT

Młodzi ludzie nasłuchali się w domu od rodziców, że trzeba pracować na stałe na etacie, najlepiej w jednej firmie od urodzenia do emerytury lub śmieci. Ci rodzice wszak nie znają innego modelu pracy bo w „ich czasach” było tylko kilka zakładów pracy, w dodatku państwowych, więc co mieliby opowiadać swoim dzieciom. Jeśli taki młody człowiek nie posiadł umiejętności myślenia zakłada ze jedyna możliwość to praca etatowa i takiej szuka. Powiela zawodową patologie ku uciesze państwa i pracodawcy.

Zwróć bowiem uwagę, że gdy zostajesz przyjęty do pracy na umowe o pracę, czyli tzw etat zamykasz sobie możliwości rozwoju, wiążesz się z jedna tylko firmą lub instytucją, a zanim zobaczysz pierwszą wypłatę państwo polskie zabiera ci z niej prawie połowę. Niefajnie.

Sam pracodawca nie po to cię zatrudnia, żeby cię sponsorować. Jesteś mu potrzebny by jego firma się rozwijała, by on nie musiał zajmować się tym, co zleca tobie, a sam w tym czasie zajmuje się daleko bardziej ważnymi sprawami, czyli na przykład zarabianiem pieniędzy.

Jako koronny przykład zalet pracy na etacie moi rozmówcy często podawali fakt zbierania kasy na emeryturę, której pewnośc daje tylko etat.

Serio? Naprawdę uważasz, że po to państwo polskie zabiera ci połowę twoich zarobków i wiele więcej w różnego rodzaju innych podatkach (np. podczas zakupów w sklepie), żeby oddać ci te pieniądze gdy łaskawie pozwoli ci przejść na emeryture po 82048 latach pracy? Nie tak działa system, nie o to jego twórcom chodzi. Już teraz państwowy ubezpieczyciel, którym jest Z(e)us jest bankrutem, któremu brakuje na wypłatę świadczeń bieżącym emerytom. Naprawdę sądzisz że ta instytucja będzie istniała, gdy dożyjesz do swojego wieku emerytalnego? Usiądź, policz ile oddajesz ze swojej wypłaty na różnego rodzaju świadczenia, oraz ile byś miał dożywając wieku emerytalnego gdybyś te pieniądze odkładał. Rachunek wydaje się być oczywisty. Ale skoro babcia pracowała na etacie, mama pracowała na etacie i ojciec, ciocia, wujek i sąsiad pracują na etacie to czemu miałbyś się wychylać prawda? Lepiej wrócić z roboty, zjeść obiad, jeśli potrafisz gotować, usiąść przed telewizorem i tępo wpatrywać się w ekran. I tak przez 4 dekady. Cóż za wspaniałe życie… No ale masz etat. Cóż tego że jestes okradany ze swoich pieniędzy na które tak ciężko pracujesz. Cóż z tego że musisz chodzić do pracy i użerać się z ludźmi, których nie znosisz. Cóż z tego, że jesteś klasycznym niewolnikiem, którym szef, nadzorca, menadżer może pomiatać. Ale masz etat z ubezpieczeniami różnego typu. We Francji czy Niemczech państwo da ci bardzo hojną pomoc, gdy stracisz pracę lub podupadniesz na zdrowiu. Bo tam jesteś obywatelem który za to płaci. W Polsce ludzie mają gdzieś za co płacisz. Jak stracisz pracę lub zachorujesz zostaje tylko frustracja i depresja. A na końcu śmierć… Tyle masz ze swojego etatu.

 

No i nie zapominaj o wypoczynku. Ale tylko wtedy, gdy pracodawca pozwoli ci gdzies wyjechać. Często tylko dlatego, że wymaga tego od niego prawo pracy. A jak ci nie pozwoli, albo nie zgodzi się na termin wakacji na którym ci zależy, to nie pojedziesz i szlus. Niewolnik na plantacji bawełny też mógł odpocząć tylko wtedy gdy jego Pan pozwolił.

W mojej opinii praca, w której pozwalasz sobie zabierać większość jej owoców, jesteś uzależniony od swojego mocodawcy, nie masz mocy decyzyjnej jest niedobrym wyborem. To opcja dla osób, które nie są przyzwyczajone do samorozwoju, podejmowania ryzyka, popełniania błędów i uczenia się na nich a przede wszystkim do zarabiania na swojej wiedzy i umiejętnościach dużo więcej niż kiedykolwiek zarobi na etacie. To oczywiste, że nie każdy posiada takie kwalifikacje i nie wszyscy muszą chcieć rozwoju. Wystarczy im to, mają. Ich mała „stabilizacja”. Mi nie wystarczy

 

RYZYKO OZNACZA WOLNOŚĆ

Ludzie mają skłonność do wybierania bezpiecznych rozwiązań. Nie ma w tym nic złego. Bezpieczeństwo to wszak jedna z podstawowych potrzeb homo sapiens. Jednak strefa komfortu to miejsce, w którym wielu zaczyna się dusić. Jest wielu ludzi, którzy do bycia szczęśliwymi potrzebują poczucia swobody, wiatru w żagle i wolności. A to nierozłącznie wiąże się z podejmowaniem ryzyka. Jednym z nich jest prowadzenie własnej działalności gospodarczej.

Szczególnie w Polsce, gdzie zanim zobaczysz pierwszy grosz już musisz oddać kasę zusowi oraz podatki z jeszcze nieopłaconych faktur. Jednak tutaj sam decydujesz za siebie i to ty popełniasz błędy, których konsekwencje ponosisz. Dzięki temu zdobywasz doświadczenie zarówno w swojej branży, jak i przede wszystkim w prowadzeniu firmy. To ty sam decydujesz ile w danym miesiącu chcesz zainwestować w nowe urządzenia czy szkolenia, kiedy i na jak długo wyjedziesz na wakacje czy urlop, ale przede wszystkim to ty podejmujesz wszystkie decyzje dotyczące twojej teraźniejszości i przyszłości. Oczywiście, że nierzadko może być ciężko, ale to tylko powinno motywować cię do szukania nowych rozwiązań i mocniejszej pracy.

 

ETAT NIE DLA MNIE

Prowadząc firmę lub będąc freelancerem sam decydujesz o czasie, jaki przeznaczasz na pracę, jeśli jesteś bowiem w czymś bardzo dobry robisz to sprawnie i szybko, reszta czasu pozostaje wolna, możesz ją wykorzystać na spędzić z bliskimi lub na własne samodoskonalenie albo sport. Niezależnie od wyboru – będziesz do przodu. Z czasem nauczysz się nie stresować faktem że czasami może nie być dużej ilości zleceń, nauczysz się żyć skromnie w czasie zmniejszonej koniunktury i jeszcze czerpać z tego radość. Poznasz wartość czasu, w tym czasu wolnego i nauczysz się czerpać z tej wiedzy pełnymi garściami.

Ale przede wszystkim będzie wolnym człowiekiem, którego wiedza o zarządzaniu własnym czasem, własnym życiem i własnymi potrzebami będzie stale się rozwijała, dzięki czemu Twój komfort życia będzie coraz pełniejszy a świadomość że trzymasz swój ster da ci poczucie panowania nad codziennością, planami i zarobkami.

Sam zatem musisz zdecydować, czy wolisz bezmyślnie robić to co inni, czy może jednak wnieść do populacji ludzkiej coś od siebie i pozostawić po sobie na planecie ziemia coś po sobie, choćby dumę z własnego istnienia i dobre słowo które będzie efektem twojego dobrego, udanego i spokojnego życia. Tego drugiego Ci życzę. Pamiętaj zawsze że żyjesz tylko raz.